Człowiek jest przyzwyczajony do przekazywania swojego sposobu myślenia zwierzętom. Jeśli chodzi o drapieżniki i zdobycz, większość nawet podświadomie wyobraża sobie dwie armie walczące ze sobą.
Ludzkość przetrwała tyle wojen, że wojna - brutalne, bezkompromisowe starcie dwóch grup, dotyczy ludzi podświadomych. Ale prawa wojny nie powinny być bezpośrednio przenoszone na dziką przyrodę. Tutaj wszystko jest znacznie bardziej skomplikowane.
Na początek dwie armie bojowników próbują się nawzajem zniszczyć. Bezkompromisowo. Podobnie jak dwóch bokserów, wchodzą na „czyste pole” i decydują, kto go opuści. Ale związek między drapieżnikiem a ofiarą jest znacznie bardziej skomplikowany, niż się wydaje na pierwszy rzut oka.
Aby przetrwać, drapieżnik potrzebuje zdobyczy. Nie jest zainteresowany jej zniszczeniem. W przeciwnym razie - umrze z głodu. W praktyce bardziej prawdopodobne jest, że drapieżnik zabije drapieżnika, niż zje razem ostatnią ofiarę. Podobnie ofiara potrzebuje drapieżnika. Wszyscy wiedzą z kursu biologii, że jeśli usuniesz jelenia wilka z siedliska, sarny same cierpią bardzo. Przyczyny tego są również dobrze znane: hackneyowane wyrażenie - wilk, pielęgniarka leśna, mówi samo za siebie. Drapieżnik niszczy chorych, co zapobiega epizootyce.
Niszczy słabych, co przyczynia się do rozwoju gatunku jako całości. Nikt tego na pewno nie udowodnił, ale kto wie, być może, z punktu widzenia przetrwania, nieopłacalne jest bycie niewrażliwym roślinożercą. Dajemy prosty przykład. Weź współczesnego bawoła afrykańskiego.Są to silne, silne zwierzęta, których waga przekracza jedną tonę. I żyją w stadach. Ich głównym „wrogiem” (faktem jest, że nie są wrogami) jest lew. Z całym szacunkiem dla siły lwów, ale jeśli bawoły zawsze jeździły całym stadem, nigdy nie mogłyby zjeść lunchu. Gdyby silne dorosłe byki objęły młode, a one same zaatakowałyby lwy całym stadem, te ostatnie nie miałyby szans. Jest to niezwykle widoczne w przechwyconych klatkach.
Nawet gdyby lew powaliłby jednego bawołu, inni mogliby go z łatwością odeprzeć. Dlaczego tak się nie dzieje? Bizony po prostu dają lwom szansę: często nie jeżdżą, ale same uciekają; złapani krewni pobici, ale zdezorganizowani i nieefektywni; a czasem stoją w miejscu i czekają. Dobór naturalny jest niezwykle racjonalną rzeczą. Jeśli takie zachowanie zachodzi od pokoleń, jest bardziej racjonalne. Więc bawoły, które nie dałyby lwom szansy, odniosłyby mniejszy sukces. Być może pierwszy epizootyczny zmarnowałby ich: nie pozwoliliby chorym na jedzenie. Co z samymi lwami, których nikt nie je? Cóż, po pierwsze, oni, jako najwyżsi drapieżcy, nie żyją tak zatłoczeni, że epizootie nie są dla nich tak straszne. Po drugie, ile ich śmiertelnych walk… Bawoły w każdym razie nie wymyślą szczepionki ani metod inżynierii genetycznej. Możliwe, że są opłacalne, że jedzą je lwy.
Więc, drapieżniki potrzebują zdobyczy, a drapieżniki potrzebują zdobyczy. Nie wszystko jest takie proste: obaj muszą się pogodzić, w niektórych miejscach wygrywają, w niektórych miejscach przymusowo przegrywają. Żaden konkretny bizon nie chce umrzeć.Ale ze względu na dobro wspólne, ludność jako całość jest korzystna dla poświęcenia go.
Tak więc związek między drapieżnikiem a ofiarą nie jest wojną. Ale, oczywiście, podczas wspólnej ewolucji, ofiara przystosowuje się, by stawić opór drapieżnikowi. I istnieje pewien rodzaj wyścigu zbrojeń między drapieżnikiem a ofiarą. Czy to nie wojna?
Nawet wśród zoologów wyrażenie „wyścig zbrojeń” jest powszechne. Jednak po prostu nie ma takiego między drapieżnikiem a ofiarą!
I własnie dlatego. Drapieżnik nigdy nie zniszczy swojej ofiary. Nawet jeśli ona, jak hamburger, leży na swoim miejscu i nic nie robi. Drapieżniki nadal będą dzielić zdobycz i będą walczyć o nią na śmierć, zmniejszając ich liczbę. Nigdy nie spotkają się, aby zjeść wszystko. Ekosystem nigdy nie obsłuży zbyt wielu drapieżników. W każdym razie będzie ich optymalna ilość.
Wydawałoby się, że logika jest żelazna, ale co z faktem, że produkcja jest nadal chroniona? Odpowiedź jest bardzo prosta: odbywa się wyścig zbrojeń. Ale nie między drapieżnikiem a ofiarą, ale między ofiarą a ofiarą oraz między drapieżnikiem a drapieżnikiem!
Tutaj jest tak samo. Jeśli wszystkie łupy to nieruchome hamburgery, a nagle wśród nich zaczną się pojawiać, oczywiście będą mieli przewagę nad niedziałającymi „burgerami”. I stopniowo będą one zastępowane. W ten sam sposób drapieżnik konkuruje z drapieżnikiem: przybył doskonalszy drapieżnik, który może złapać nie tylko tych, którzy stoją w miejscu i zjadł mniej idealnego. Więc nastąpiła zmiana fauny.
Kiedy zrozumieliśmy te prawa,możemy inaczej patrzeć na słynne przysłowie afrykańskie: każdego dnia w Afryce budzi się antylopa i wie, że musi przejechać szybciej niż najszybszy lew, aby przeżyć; każdego dnia lew budzi się w Afryce i wie, że musi biegać szybciej niż najwolniejsza antylopa, aby przeżyć. Nie ma znaczenia, kim jesteś - lew czy antylopa, ale kiedy Słońce wstanie w Afryce, musisz uciec. W rzeczywistości antylopa wie, że musi biec szybciej niż inne antylopy, a lew powinien biec i walczyć lepiej niż inne lwy. Chociaż istota się nie zmienia.
A jednak coś wymaga przeglądu. Wydaje nam się, że zdolność drapieżnika i ofiary powinna być zrównoważona. Podobnie jak drapieżnik jest wolniejszy lub słabszy od ofiary. Istnieje wiele wyjątków od tego założenia: ofiara może być słabsza i wolniejsza niż drapieżnik. To na przykład gavial ryb i Gangesu; termity i mrówki oraz mrówkojady; jastrząb i kuropatwa; wieloryb i plankton; nawet kot i mysz.
Jest to ważne dla rekonstrukcji ekosystemów z przeszłości. Nawet Robert Becker w swojej cudownej książce „Herezja dinozaurów” pyta czytelnika: jak hadrosaury mogą przetrwać w tym samym środowisku co tyranozaury? Bezwzględne drapieżniki były silniejsze i szybsze od nich! Odpowiedź jest bardzo prosta: wystarczyło być szybszym niż inne zwierzęta roślinożerne, a nie drapieżniki.
Zrozumienie zasad interakcji między drapieżnikiem a zdobyczą pozwala nam lepiej zrozumieć wieloaspektowy świat dzikiej przyrody. Wszystko jest o wiele bardziej skomplikowane i interesujące niż bitwa między dwiema armiami.